Tak siedzę sobie siedzę, robię nic i wymyśliłem, że przydałby się jeszcze jeden wpis w tym roku. W sumie to nie wymyśliłem, tylko po prostu polecieli The Searchers gdzieś w tle i ruszyło mnie nagle i wszedłem tu stwierdziwszy, że pora na „Love Potion no 9”.
W ogóle to wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, od nas, chłopaków z dlaczegolubiestarepiosenki.
Wracając do The Searchers:
I told her that I was a flop with chicks
I’d been this way since 1956
She looked at my palm and she made a magic sign
She said „What you need is Love Potion Number Nine”
She bent down and turned around and gave me a wink
She said „I’m gonna make it up right here in the sink”
It smelled like turpentine, it looked like India Ink
I held my nose, I closed my eyes, I took a drink
Ja – jak to ja – przeniosłem sobie ten tekst na własną sytuację, a naciągając interpretację popisałem się sprytem osiedlowego wróżbity czy innego znachora. Bo widzę to tak, że może i nie jestem flop with chicks, a już na pewno nie since 1956, ale jakiś tam problem jest, nie ulega to wątpliwości. Słuchając Searchersów, doszedłem do wniosku, że po prostu obchodzę się z wszelkimi ciepłymi uczuciami jakby były fiolką love potion z piosenki – „It smelled like turpentine, it looked like India Ink”. Boję się ich – że będą nietrwałe, nieodwzajemnione, źle ulokowane, źle w ogóle. A gdy już nie mogę wytrzymać, to zatykam nos, zamykam oczy i biorę łyk. I wychodzi jak zwykle, bo nikt jeszcze daleko nie zaszedł z zamkniętymi oczami. I tą mądrością ludową zamknę swój 2010 rok i mam nadzieję, że przez to nie będę cały 2011 pieprzył głupot.