Od kilku dni ten kawałek wprawia mnie w dobry humor. W bezrefleksyjny, nie skażony myślą stan szczęścia.
Ładny ten hiszpański. Miałem się uczyć kiedyś, wyjechałem nawet na krótko do Barcelony, jednak jedyne zwroty jakie stamtąd przywiozłem, to „una wódka por favor” i „donde esta sklep monopolowy”, które zresztą dla hiszpanów były średnio zrozumiałe. Cóż, to nie był zbyt ‚intelektualny’ okres w moim życiu. Na pewno jeszcze nauczę się hiszpanśkiego!
Nucę sobie ‚lalalala lala la’ i czekam na piątek. Oczywiście tego typu starymi wałkami nie będę Was w Śnie Pszczoły molestował, co nie zmienia faktu, że lasie z Las Mosquitas dają radę i można się w ich utwory nieźle wkręcić. Polecam cover „Be my baby” (The Ronettes) w ich wykonaniu. Uroczy.
A teraz zostawiam Was z czterema słodkimi jak… hmm… bardzo słodkimi komarowymi śpiewaczkami.